fbpx

Im dłużej żyjemy pod obstrzałem najrozmaitszych ograniczeń, tym bardziej doceniam każdy mikrokontakt z naturą. Oddech pełną piersią na świeżym powietrzu i ruch są konieczne dla naszej kondycji i zdrowia psychicznego. Wprowadzając ruch do organizmu, pobudzamy także nasz umysł i dostarczamy ożywczej energii i endorfin.

Bardzo podoba mi się norweska idea frilutstliv. To wielowiekowa tradycja życia w kontakcie z naturą, w poszanowaniu jej praw i podziwem. Dosłownie, w rozłożeniu na czynniki pierwsze, fri oznacza wolność, luft – powietrze a liv – życie. Frilutsliv to zatem filozofia nieskrępowanego życia na świeżym powietrzu. 

Frilutsliv bazuje na koncepcji jak najmniejszego obciążania natury przy maksymalnym wykorzystaniu swoich własnych możliwości. To prosty styl życia korzystny dla każdego, niezależnie od wieku czy kondycji. Każdy z nas może ładować swoje wewnętrzne baterie w kontakcie z przyrodą.

Norwegowie mogą nas zainspirować  sposobami spędzania wolnego czasu na łonie natury. W Polsce spokojnie możemy wdrażać piesze wycieczki, leśne spacery, nordic walking, jogging, jazdę na rowerze, jogę na powietrzu itd. Siłownie i profesjonalne sprzęty wiosną i latem nie są nam potrzebne, by zadbać o zdrowie.

Czerpiący z frilutsliv Norwegowie zachęcają również do mikrowycieczek – krótkich wypadów, po najbliższej okolicy. Idea mikrowycieczek sprawdza się zwłaszcza w pandemii  – nie musimy jechać na Teneryfę, by odpocząć i zobaczyć coś ciekawego.

Spędzanie czasu na powietrzu to nie tylko relaks. To także konkretne korzyści zdrowotne. Z punktu widzenia ortopedy szczególnie ważne jest jego dobroczynne działanie dla:

  • wzmacniania mięśni
  • modelowania sylwetki i spalanie tkanki tłuszczowej
  • ogólnego dotlenienia organizmu  
  • zwiększania elastyczności więzadeł i ścięgien
  • poprawiania czynności  układu krwionośnego i oddechowego

Nie można oczywiście zapomnieć o efektach ruchu  ważnych dla naszej psychiki i ogólnego dobrostanu, takich jak jego wpływ na poprawę nastroju i koncentracji oraz wyciszenie czy zmniejszenie poziomu stresu.

Mamy do dyspozycji różnego typu aktywności, których wybór powinien być dostosowany do naszych celów i stanu zdrowia. W razie wszelkich wątpliwości zawsze warto skonsultować swoje plany  z lekarzem, zwłaszcza jeśli cierpimy na choroby ogólnoukładowe lub schorzenia układu krążenia czy narządu ruchu.

Wiosną i latem warto zwrócić uwagę na kategorie aktywności, które bez problemu można podejmować na świeżym powietrzu, np.

  • treningi areobowe – polecane w sytuacji, kiedy potrzebujemy schudnąć, wzmocnić ogólną wydolność i wytrzymałość oraz samopoczucie poziom energii.  To umiarkowane, dłuższe aktywności, doskonałe praktycznie dla każdego z nas. Zaliczyć można do nich np. pływanie, maszerowanie, jazdę na rolkach, nordic walking czy bieganie.
  • treningi wzmacniające równowagę i stabilność – takie, które wzmacniają mięśnie i naszą koordynację. Można do nich zaliczyć np. tai chi czy pilates
  • treningi wzmacniające elastyczność – wpływające na regenerację, zapobiegają urazom, zwiększają zakres ruchu. Należy do nich oczywiście joga.

O czym pamiętać?

Umiar – to najważniejsze.   Lepsza jest regularna niezbyt intensywna aktywność, niż jednorazowe forsowanie się. Jest to tym bardziej istotne, jeśli w pandemii troszkę się “zasiedzieliśmy” a przed sezonem zaczęło nam zależeć na wyglądzie i kondycji, albo na pokazaniu dzieciom, że kanapowy tata też może pograć  “w nogę”…

Kiedy czekają na nas w takich sytuacjach pułapki?

Kiedy nie wykonamy rozgrzewki, ale także kiedy nie ochłodzimy i uspokoimy organizmu po treningu.

Kiedy postanowimy trenować zbyt często lub zbyt intensywnie.

Kiedy ruszymy na trening po urazie czy chorobie.

Pułapki są tym głębsze, jeśli obciąża nas dodatkowo wiek, niewłaściwa dieta czy… brak wiedzy i umiejętności w dziedzinie danej aktywności.

Dlatego wśród moich wskazówek dla amatorów pragnących ruszyć się wiosną znajduje się zatem stworzona przeze mnie “wielka piątka”:

U – uwaga i uważność, czyli dokształcanie się, a także skupienie na tym co robimy, na celach jakie chcemy osiągnąć

M – miksowanie, czyli mieszanie różnego typu sportów i aktywności w poszukiwaniu tego, co jest dla nas korzystne

I – intuicja, czyli słuchanie ciała i jego sygnałów

A – akceptacja swoich i zewnętrznych ograniczeń, stanu zdrowia, warunków pogodowych czy pory roku

R – rozciąganie i rozgrzewka jako podstawa

Pamiętajmy, że bardziej kontuzjogenne są sporty kontaktowe jak piłka nożna, koszykówka, siatkówka.  Mogą nam się zdarzyć urazy kolana nadgarstków czy stawu łokciowego oraz różnej maści przeciążenia, powodujące mikrourazy (np. o łokciu tenisisty wielu nas słyszało, ale o kolanie skoczka niekoniecznie). Do tego dochodzą stany zapalne, uszkodzenia ścięgien, skręcenia i zwichnięcia, złamania…

 

Można zaśmiać się, pytając czy na pewno sport to zdrowie.

Odpowiem – na pewno!

Ale niekoniecznie ten wyczynowy.

I na pewno nie ten uprawiany nieodpowiedzialnie.

Kiedy już przydarzy nam się mała katastrofa, nie zwlekajmy z kontaktem z lekarzem. Mam pacjentów, którzy w pandemii postanowili na początku leczyć się sami, mając trudności w dostaniu się do lekarza NFZ czy bojąc się trafić na SOR. Efekty bywają czasem opłakane. 

Jeśli chcemy uniknąć powikłań, konieczna jest właściwa diagnostyka i wdrożenie czy to leczenia zachowawczego, czy operacyjnego. 

Drobne niekiedy urazy, jeśli nie zajmiemy się nimi właściwie, potrafią odzywać się w nieoczekiwanych momentach. Znajoma mi pacjentka skręciła kilka lat temu kostkę w butach na obcasie. Chociaż trafiła wówczas na SOR i leczyła się zachowawczo, nie podejmowała do dziś aktywności wymagających podskoków. Dlaczego? Stare dolegliwości wciąż wracały w nieodpowiednich momentach. A wszystko dlatego, że nie wdrożyła dawno temu stosownej rehabilitacji po urazie.

Zatem – ruszajmy się, aktywizujmy, dotleniajmy – ale z głową:) I również z głową dbajmy o siebie, kiedy przydarzy nam się uraz.